wtorek, 4 stycznia 2011

still western











Sąsiad z góry tłumaczy
wystraszonej żonie rzeczywistość:
petarda jebła i wszystko.

Wszystko wybaczysz?

Na dole telewizor ciszej niż zazwyczaj.
Sąsiadka niedosłyszy strzelaniny - pamięta sprośna
jak bywało w lokalach trzeciej kategorii głośno.
A teraz cisza.

Usta musujące wiecznie,
wino niekoniecznie.
Kto się bawi kaburą,
ten ma diabła za skórą
.
Świece.

Nie odlatuj; ja wzlecę.

W windzie psom śmierdzi
Jennifer Lopez, nikt nie tańczy.
Niemożliwe, żeby sąsiad żonie
still life, choć przysięgał do śmierci:
Mandarynka, frezja, kwiat pomarańczy
w stylowym flakonie.

Pieski wyprowadzamy na smyczy!
Sąsiadów w pole lepkiej słodyczy,
ułudnej chwili.
Ni śnieg, ni trup nie ściele się gęsto;
wszyscy przeżyli.

Zapachniało klęską.

5 komentarzy:

Margarithes pisze...

Byliście zatem w centrum uwagi :)

MUFKA Jarosław Jabrzemski pisze...

W epicentrum! Buziaki.

LadyC pisze...

Marny rok zapowiadasz skoro już pachnie klęską. Oby zły był z Ciebie wróż tym razem. Na dobry rok :)

MUFKA Jarosław Jabrzemski pisze...

Kiepsko wróżę, Eluś, bo fusami pluję nierówno.

LadyC pisze...

Może tylko spod fusów nierówno ;))