Herostrates i latający dywan
Dariusz Skitek
śmierdział jak zatęchły dywan
bywa
grizli się zamyśli z rybą w pysku
zalśni łuską pluśnie
czar pryśnie jak uśmiech
i ułudna bliskość
a ja w gawrze na zawsze
bo chłód mam w sercu
nie człapiąc inochodem
jestem innowiercą
wrzodem
na zdrowym ciele społeczeństwa
bez malowanych wrót
klęska
iluzoryczny cud
dżin bez butelki sezam bez hasła
nie wierzę w cuchnący kobierzec
pożytek ze mnie żaden alladyn
któremu lampa zgasła
2 komentarze:
ej, lampa ma knot? ma no to się pożarzy:))
świetny wiersz i fotki, Jarku, pozdrawiam ciepło
Dziękuję, Saszuś.
Najcieplej.
Prześlij komentarz