poniedziałek, 19 grudnia 2011

zakazane piosenki: autoportret z prezydentem

 
 
Nasza ziemia nie kwitnie *


gdybym był człowiekiem
plastikowym wieszałbym na sznurkach
wędzone śledzie
też chętnie rolling stonesów słucham
choć nigdy nie grałem dla ciebie
ani w innych sztukach
o nadwełtawskiej biedzie

michael leigh pisząc o dewiacjach velvet
underground
nie przewidział
że walt powers który zastąpił lou reeda
spadnie ze schodów i złamie szczękę
a ty zaprosisz zespół w oryginalnym składzie
żeby wystąpił w pradze

moc bezmocných

zęby zostały na scenie zanim z krat wyrwano
obie award za powiadomienie
o przesłuchaniach nocnych
rano

szkiełko kuweta kaligramy
już do innej bramki gramy
recenzja esej kilka sztuk
tu przyjaciel a tam wróg


my przecież się wcale nie znamy
i nie wiesz co mam na sumieniu
ktoś za mnie rozpostarł aksamit
w zacisznym muzycznym podziemiu



* Naše země nevzkvétá
Václav Havel

sobota, 17 grudnia 2011

zakazane piosenki: autoportret z williamem bonneyem

William H. Bonney (born William Henry McCarty, Jr.

 Billy the Kid

 Alias


Chcieliby cię wysłać w miejsce straceń, jednak do mnie się plecami nie odwracaj*

nie jestem ranczerem
więc się nie zaprzyjaźnię
z tobą jak john tunstall
co zresztą też było fikcją
nieważne
chcę tylko ustać
za sterem
po strzałach ślepą amunicją
po przemysłowych dawkach whiskey
opuścili mnie przyjaciele
wszyscy

nie jestem alias
za prezydentem w dallas głupio nie zginę
pod pseudonimem
nie będę
czytać etykiet na puszkach
z fasolką mam swoją po bretońsku
polską choć marzę o słońcu
toskanii w nevadzie słaniali się ciężej
ode mnie ranni zechcę się w końcu nie obudzić
w zimnym łóżku łatwiej stężeć
dla ludzi

chińska pralnia cela komin
nie zabija niewidomych
cylinder fular surdut płaszcz
elegant że z nim konie kraść


w wychodku nie chowam broni
pogodę mamy bezwietrzną
nietrudno bydło przegonić
inną żyjemy ucieczką




 *  Up to Boot Hill they'd like to send ya
Billy, don't you turn your back on me
Bob Dylan
( Billy 1: Pat Garrett And Billy The Kid )

sobota, 19 listopada 2011

zakazane piosenki: autoportret z doktorem nauk technicznych

moja pułapka istnieje tylko w jednym egzemplarzu *





żadnemu z nas nie po drodze
do kurii
w kraju ałtajskim durnie
mówili panuje kult jednostki
strzeleckiej
zawiodłeś mnie srodze po nocy
majsterkujący ośle
zdradziłeś żonę z samogonem
pójdę postrzelać z dzieckiem
z procy między oczy
trafi przez obtarte kostki
na oślep

wzburzony oglądałeś telewizję
z bin ladenem nikt ciebie
nie łączy
mam awarię moja żona nie rysuje
konstrukcji broni buduje schrony
w naszym niebie wizje są krótkie
po polskiej wódce

krecia pułapka stary rower
zawsze mam pomysły nowe
parasol wódka kłódka broń
bolszewika goń goń goń

order lenina trzykrotnie
nie będę się już dopraszał
tak znamienitych niedotknięć
w tył głowy strzału z kałasza



* Michaił Timofiejewicz Kałasznikow

zakazane piosenki: autoportret z przedsiębiorcą rolnym

Nie jesteśmy w sytuacji w której możemy swobodnie wybierać partnerów *




my chłopcy niebieskoocy
musimy trzymać się mocno
jak chińcyki
za ramiona nikt nam nie podskoczy
ślepe kocięta topimy w miednicy
by przeciwnościom sprostać
nasza rola widoma
mamy precyzyjnie zaorane pola
łany pszenicy bez dzikiego owsa

czy będziemy się sprzeczać
o oskard
mozolnie kruszymy skały
oporna opoka
dla nisz
z dziennika czytasz
geert wilders ja słyszę
wilde oscar
mówisz wild oscar fish
ja pielęgnica pawiooka
przeczytaj trevor fisher
i proszę
ciszej z tym dynamitem
już unabomber
zrobił nas w trąbę

saletra nawozy aspiryna
się położy każda świnia
mini ruger lont i glock
krwi utoczę niczym smok



powiążmy rózgi liktorskie
we wspólną nam rzeczywistość
ty jesteś poetą zbrodni
a ja poezji faszystą



* Anders Behring Breivik
(I alle tilfeller, vi er ikke i en situasjon der vi kan velge og vrake partnere)

poniedziałek, 14 listopada 2011

Zakazane piosenki: ludwik do rondla, janeczka do warzywniaka

Nie wiem, skąd cię znam, ale nie będziesz sam pił szampana*










nie będę w pasiaku gadać
o korundowych tarczach
do cięcia
nagród państwowych
szlifowania medali o wszach i brei
o eksperymentach
na więźniach

nie piję prosto z butli
i słoika
lepsze są tuby dla pasty
nie lubię piwa
jakoś mi szkodzi na pamięć
źle wpływa ludwik
był przecież szalony
a na dodatek bawarski
pryk nie grał w brydża

łabędzi kamień w ravensbrück 
zwyczaj
chowania ciała do szafki

mydło tatarak lanolina
ja już nie poznaję syna
cytryna euceryna chmiel
jak wypiłeś łóżko ściel


wiem
dostałam kosz kwiatów z veritas
coś pletli o matce ludwika
opowiedz mi bajkę o neuschwansteinie
przed snem

odnajdę swój disneyland






*Janina Adamczyk

piątek, 11 listopada 2011

zakazane piosenki: autoportret z mydlarką





Ta kobieta była naprawdę słodka *








radio sopranem prosi na ciasteczka
czy mnie jeszcze
pamiętasz

z czego żydzi
robili pesachową macę
zanim pojawił się max
otto von stierlitz
i zaprzestano produkcji mydła

chodź
obejrzymy jakiś serial
najlepiej komedię albo coś
o seryjnych mordercach
zapomnisz
siedemnaście mgnień ciąży

przez matkę byłaś przeklęta
a ja cię nauczę pleść
trzy po trzy
i sznurek będzie mocny
a ty mi zdradzisz właściwą proporcję
cudów świata siedem kilogramów sody
kaustycznej na jedno ciało tłuste i białe
pachnące
od wody kolońskiej

siekiera nożyce piłka tasak
ty częstujesz ja zapraszam
siekiera nożyczki tasak nóż
i do formy wlewam już

dodaj więcej barwnika
jesteśmy gotowi na wszystko
niech białe trumny się przyśnią
by drutów z gorsetu nie łykać




* Leonarda Cianciulli ("Wiedźma z Coreggio")

piątek, 4 listopada 2011

krowy na zajęciach plastycznych

"Hare-brained" Maggie Collins Vandewalle





 ładna pogoda
jest jak dobra kobieta
najczęściej się nie zdarza
a jeśli już
przeważnie jest niestała
mężczyzna
mniej podatny na zmiany
gdy zły
więcej jest szans
że taki pozostanie
a kiedy dobry
być może wytrzyma
ten stan
ale
kobieta zmienną jest
przez dzieci
dietę
wiek
rozmowę
księżyc
seks
nasłonecznienie
mroczny dzień
czy dobry czas
kobietę miłością
trzeba pielęgnować
aby utrzymać ją
przy życiu
a taki facet wzmacnia się
karmiony nienawiścią

wieczorem piję w barze u Spanglera
pamiętam krowy
malowane na plastyce
wyglądały lepiej niż cokolwiek
tutaj
piję w barze u Spanglera
i tak sobie rozmyślam
kogo pokochać kogo znienawidzić
ale reguły poszły precz
i kocham tylko siebie
i siebie nienawidzę
a oni poza mną jak pomarańcze
zrzucone z blatu
gdzieś się toczą zatem czas
na decyzję
zabić się czy żyć narcystycznie
tak
co jest zdradą
skąd przychodzi wiedza

książki jak stłuczone szklanki
nie podetrę nimi dupy
widzisz
ściemnia się

(pijemy tu gadamy
niby znajomi)

kupuj krowy z największymi
cyckami
kupuj krowy z największymi
zadami

prezentuj broń

barman podaje mi piwo
ślizgiem
przyspiesza na ladzie
niczym olimpijski sprinter
a kleszcze moich rąk
zatrzymują podnoszą
złoty deszcz tępej pokusy
piję
i stoję tam gdzie
pogoda dla krów kiepska
a moja kita
do wzwodu gotowa
zielona trawa słomiane oko
smutek mnie obezwładnia
więc piję piwo do dna
szybko zamawiam
lufę
odwagę ma dać
i miłość
by przetrwać







Charles Bukowski  cows in Art Class w madrygałach z czynszówki



good weather
is like
good women--
it doesn't always happen
and when it does
it doesn't
always last.
man is
more stable:
if he's bad
there's more chance
he'll stay that way,
or if he's good
he might hang
on,
but a woman
is changed
by
children
age
diet
conversation
sex
the moon
the absence or
presence of sun
or good times.
a woman must be nursed
into subsistence
by love
here a man can become
stronger
by being hated.

I am drinking tonight in Spangler's Bar
and I remember the cows
I once painted in Art class
and they looked good
they looked better than anything
in here. I am drinking in Spangler's Bar
wondering which to love and which
to hate, but the rules are gone:
I love and hate only
myself--
they stand outside me
like an orange dropped from the table
and rolling away; it's what I've got to
decide:
kill myself or
love myself?
which is the treason?
where's the information
coming from?

books . . . like broken glass:
I w'dn't wipe my ass with 'em
yet, it's getting
darker, see?

(we drink here and speak to
each other and
seem knowing.)

buy the cow with the biggest
tits
buy the cow with the biggest
rump.

present arms.

the bartender slides me a beer
it runs down the bar
like an Olympic sprinter
and the pair of pliers that is my hand
stops it, lifts it,
golden piss of dull temptation,
I drink and
stand there
the weather bad for cows
but my brush is ready
to stroke up
the green grass straw eye
sadness takes me all over
and I drink the beer straight down
order a shot
fast
to give me the guts and the love to
go
on
.

luna mendax

"Time Flies" Maggie Collins Vandewalle




pociągi wyją do księżyca
poczucie ciszy
przywracają startujące samoloty

przed zachodem słońca
dzieci puszczały latawce
razem z rodzicami

w pełni jesień
uniesień

piątek, 21 października 2011

grzęda na wrotach stodoły



jak porucznik Pat Glover
był spadochroniarzem
wyjątkowym

tak nadzwyczajna była
jego wierna towarzyszka
poległa pod Arnhem

być może polskim pilotom trudno
wyartykułować imię Myrtle
i z tego powodu giną z kurwą na ustach

żaden nie wzywa matki nadaremno
w obliczu śmierci prawdziwie boska
jawi się kura porucznika Glovera

poniedziałek, 19 września 2011

cukierek apteczny i ziele na kraterze




Go out and shake the candy tree, boys *




wszyscy śmierdzieli


lać naftę na cukier
jakby łukasiewicz z wańkowiczem
dogadali się w kwestii pokrzepienia
i wspólnie oświeceni
z aptekarską precyzją ronili iluzję

niech sprzątacze ulic kopią groby

kiedy oddech zabija lepiej
nie szczepić się
uciekać przed życiem z torebką
pełną kulek kamfory
zawieszoną stryczkiem na szyi

każcie stolarzom robić trumny

nie warto
szukać słodkich rozwiązań
pod drewnem z przekłamanego drzewa




* Tak kupiec z Macon w stanie Georgia zwykł zachęcać klentów (według Cathryn Guyler)

piątek, 9 września 2011

z tęsknoty za lipową łyżką




zdarzało żurem się zachłysnąć
i nie popijać nie zagryzać
a później czknąć i olać przyszłość
która się jawi w epikryzach

teraz też nie dbam o wątrobę
bez zakąszania czytam książki
żebym wyrzygać mógł nad grobem
co podrażniło przełyk wąski
i po czym metaliczny posmak
ostrzegał przed niewielką łyżką

po łyku czuję drewno w kościach
chochlą zagarniam rzeczywistość

sobota, 20 sierpnia 2011

Hugo naszym patronem kumulacji









opodatkowani jak chciał Kołłątaj
pachnący perfumą Bossa
dowcipni niczym Steinhaus
obliczamy koszt fascynacji o imieniu Victor




romantycznie
cierpimy za brakujące miliony
pod pręgierzem
środkowego palca bożego
wzniesionego w niezbadanym wyroku
ku górze

sporządzamy rachunek sumienia
ze szczyptą prawdopodobieństwa

pojedziemy
do Katedry Marii Panny w Paryżu
na co nie było nas stać bez wiary

we własne siły

niedziela, 24 lipca 2011

Cinema Statuto






Belki w żar się sypią, iskry w górę lecą!
Tam, w środku Żyd został! Jeszcze widać ręce!
*

były też dziecięce
nie tak jak w Osace
my tu w Europie do kina inaczej
by dłoni z lizakiem ipsacją nie męczyć

choć szansa na wyjście jak jeden do sześciu
przy pomyślnym wietrze ocaleje większość

strażak nie odpowie
jeden Żyd się spalił
wiadomo Pechowiec

wszystko sfilmowali



* Jacek Kaczmarski

czwartek, 21 lipca 2011

tryptyk rodziny łuszczaków

czyż


 Czyżyk  z Papużyńskim


karnawał w Binche







z cienkich gałązek zwisamy grzbietem w dół


*
ubieramy się tak samo
nie jesteśmy towarzyscy
jakby okres lęgowy trwał bez końca
jednak koledzy rozpoznają mnie
po czarnej czapce którą się różnię
z przyzwyczajania

**
czyż nie dobija koni
jest łatwy w utrzymaniu
i nie zatraca radosnego świergotu
nawet w niewoli
nie tańczy do upadłego

***
z wierności jesteśmy monochromatyczni
codziennie celebrujemy karnawał w binche
z odrzuconą mechanicznie pomarańczą

piątek, 1 lipca 2011

tak się zgina Walentina











wiejska dziewucha nie grzeszyła urodą
ani nieróbstwem
była elastyczna w fabryce opon
i nie gubiła wątku w przędzalni

kiedy znany z ostrości widzenia pilot
Andrijan Nikołajew
zaproponował jej spółkowanie
odleciała w kosmos

później
radzieccy medycy analizowali trudności
w adaptacji kosmonautów
do jakichkolwiek naturalnych warunków

niespełniona w przyziemnych związkach
obsypana zaszczytami pani generał
stwierdziła że chce umrzeć
na Marsie

piątek, 3 czerwca 2011

water bear*








kup mi wodnego misia
mamo
i mikroskop

dzisiaj
jestem wolno krocząca** tak samo
nie chcę już rosnąć

w stanie anabiozy
sto lat przetrwam bez wody
pod ciśnieniem tysięcy atmosfer

dzień matki na wiosnę
z próżni kosmicznej wyślę prześliczne
kwiatki z laurką dla ciebie córką
będę człowieka jeśli dożyję średniej wieku

circa dziewięć miesięcy

kup mi wodnego misia mamo
nie proszę o więcej

si vis amari
ama






*niesporczak (Tardigrada)
** il Tardigrado

niedziela, 15 maja 2011

nóż do pieczywa w pokoju spoczywa

http://www.youtube.com/watch?v=KBRu4yx6HBw







nie ma nawet najmniejszej szczeliny, w której mógłby zbierać się bród
pomimo nietypowego kształtu rękojeść bardzo dobrze leży w dłoni
i daje pewny uchwyt

FIDE.pl



nie będziesz robił pod siebie
nadaremno
używał imienia i rzeczy
która jego jest

młodość już ukradłeś
teraz zabijasz
na starość
śmierć nie zagląda
ślepcom w oczy

jest litościwa
w cudzym łożu będę czcić ojca
matko moja
patronko nożowników
nieładnie mi w tej sukni
oni zaraz wezmą mnie*





*Bogdan Loebl

piątek, 29 kwietnia 2011

ślady ptaków na deptaku




ktoś zechciał krzyżować
korcipkę z ałyczą
nie dla mnie nalewka śliwkowa
ja mam swój koncert życzeń

własny krzyż niosę mężnie
pod tężnię
tu i teraz

dorożki nie wezmę i panny pod rękę
choć wszystko odbieram
tak intensywnie srają gołębie i konie
w głowie mam piosenkę
Нас не догонят!

w ustach gałązka tarniny
but z oderwaną podeszwą
w razie rozedmy na tle nerwicy
piję za przeszłość

zaśpiewam
niebo to dobre miejsce dla naiwnych
na deptaku w Ciechocinku

skrzeczy mewa




* Cytaty: t.A.T.u. - Jacek Skubikowski - Jan Tadeusz Stanisławski

piątek, 1 kwietnia 2011

żelazko




zdeformowana dusza
wyjmowana i wkładana
podgrzewana i schładzana
nie mieści się w korpusie

nie warto węgli wzruszać
z szacunku dla przebrzmiałej treści
ciało zduszą pośród miału
wartko oddadzą diabłu
z duszą

do zobaczenia w maglu
skarbie
po diable przyjdzie nagle
olśnienie

wyżymanie na ekranie
prasowanie na scenie

zmień mnie
słońce
nic nie jest gorące
niezmiennie

sobota, 19 marca 2011

śmierć na poduszce




gdybyś tak trafił na pluskwę
pożyteczne zwierzę
zabija bakterie własną krwią
wierzę
że jeszcze takie są
tryskają oleistym płynem
aż ustrój drobny poczuje malinę
upstrzy zanim zginie
ślad zostawi na lustrze
po pustce

a taka ludzka wesz
nie łonowa
chcesz czy nie chcesz
grozi gorączką okopową
od słowa do słowa się zbroisz
już hełmy śnisz na głowach
już prosto od papieża
odsiecz szwajcarów zmierza
i groźne miny stroi

sen przerwał bąk

a nie był bydlęcy
płuc tularemią nie zamęczy
swąd

że błąd
że tyfus
od tego syfu
choroba brudnych rąk
i sumień
rozumiem
że nie widliszek nie kleszcz

jednak wesz

niedziela, 9 stycznia 2011

nieśpiesznie








Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą. . .
Jan Twardowski





nie kocham ludzi
przeważnie zbyt wolno odchodzą
pozostawiają na pastwę losu
i nie ma czym karmić zwierząt

nie lubię pić ze zwierzętami
oczy im się robią maślane
są tak beznadziejnie wierne
że wódka przestaje smakować

uwielbiam pić z ludźmi
oczy im się robią maślane
upodabniają się do zwierząt
stają się agresywni i smakuje alkohol

zwierzęta odchodzą szybciej
śpieszą się kochać

wtorek, 4 stycznia 2011

still western











Sąsiad z góry tłumaczy
wystraszonej żonie rzeczywistość:
petarda jebła i wszystko.

Wszystko wybaczysz?

Na dole telewizor ciszej niż zazwyczaj.
Sąsiadka niedosłyszy strzelaniny - pamięta sprośna
jak bywało w lokalach trzeciej kategorii głośno.
A teraz cisza.

Usta musujące wiecznie,
wino niekoniecznie.
Kto się bawi kaburą,
ten ma diabła za skórą
.
Świece.

Nie odlatuj; ja wzlecę.

W windzie psom śmierdzi
Jennifer Lopez, nikt nie tańczy.
Niemożliwe, żeby sąsiad żonie
still life, choć przysięgał do śmierci:
Mandarynka, frezja, kwiat pomarańczy
w stylowym flakonie.

Pieski wyprowadzamy na smyczy!
Sąsiadów w pole lepkiej słodyczy,
ułudnej chwili.
Ni śnieg, ni trup nie ściele się gęsto;
wszyscy przeżyli.

Zapachniało klęską.