piątek, 26 listopada 2010

Dytiscus marginalis*

*pływak żółtobrzeżek


 Most Małgorzaty w Budapeszcie






Most Królowej Jadwigi w Poznaniu





Washington Avenue Bridge Minneapolis



 


 Golden Gate Bridge San Francisco





Nie brookliński most
Edward Stachura




Nie piszę o rzeczach
ważnych
jak w Hidavatas János Arany,
błahostki
zaprzątają głowę,
choćby
na żółty czepek pomysł.

Pijany,
palę za sobą mosty;
ratować,
przede wszystkim ratować
i budować schrony
w stylu Organizacji Todt
z Tomaszowa.

Andrzej Babiński
- obecny
John Berryman
- present
Weldon Kees
- went to Mexico

A może byśmy tak, najmilszy,
wpadli na dzień

do Zatoki
Meksykańskiej, jak Hart Crane.



piątek, 12 listopada 2010

skazy zmazy koszmary




Мне малым мало спалось
Ой да во сне привиделось
Żanna Biczewska



wydaliśmy 15 miliardów dolarów na badania tokamaków i dowiedzieliśmy się, że są do niczego
Nicholas Krall
 
 
 
 
 
seria
z automatu nad głową
a w niej tokamak

beria
nadzoruje proces myślowy
mówi rozstrzelać chama
za słowo
każde drzewo potrafię ściąć
nie będzie groźny chuj bez głowy

przy łóżku w głowach ksiądz
zapłakana mama
w nogach do marszu gotowych
nie kontroluje reakcji jądrowej
nie dba o słowa
 
 
 
 
 
 
 
 

poniedziałek, 1 listopada 2010

w okowach złogów

 diesel
jaskółczy ogon








jest nieźle i zwięźle
z braku nałogów
podtrzymują szponki w łóżku
wysokoprężne
czy człowiek rozłączy co dybel połączył
i jaskółczy ogon
z okruszków
z kłączy
przeznaczonych bogu

może się rozeschnie
pociesznie

w samoczynnym zapłonie
raczę się dieslem na przyzbie
piechota morska nie tonie
w zgniliźnie

niedziela, 17 października 2010

przypowieść o patogennym serowarze



A wszystko zaczyna się w momencie, kiedy rozdrobniony skrzep serowy trafia do serwatki i podgrzewany jest z nią do wysokiej temperatury.
Joanna Zajączkowska







coś się szwenda
po parapetach spływa woda
i żeby nie powiedzieć menda
i żeby nie zarzucić pluskwie
dodam
że z pluskiem

jeżeli potop nic tu po nas
nie będziemy
szukać ratunku w sparciałych oponach
z tej ziemi

a jeśli tylko podtopienie
niechże rozgości się robactwo
i perforuje tak by zmienić
nas w to
co wyżłobiło dziurki w serze

w wysokie dogrzewanie wierzę
i w lodowate piekło

hołubię wściekłość

wtorek, 21 września 2010

Po nas choćby potop*




Moje miejsce jest w domu wariatów.
Werner Herzog






płaczesz
pod oczami worki
z piaskiem

z piskiem
łza się nie przeciśnie
do snu układamy
jak zwykle wyschnie
i będzie ślicznie
wszystkim gra muzyka słychać
tam tamy
chronią kurczaki przed stroszkiem

życie bije rytmicznie
w dupę
skończyły się proszki

jutro kupię







*après nous, le déluge
Jeanne Antoinette Poisson

niedziela, 12 września 2010

luft (napisane w windzie)




Gottes heimliche Kinder*






nie pozwól myśleć
o niespełnieniu
dopóki nie zasnę
w pełni źle śpisz
łudzisz
później kaszlesz
do rana
się przewracam

nie wmówię
bo się nie odezwę
inaczej
dziękuję że jesteś
znowu w nowiu
skrywamy słowa
dzieci niechcianego boga
trudno chować

poszczę a nie czczę
jest przestrzeń
jeszcze
i cisza po wietrze

powietrze






*ukryte dzieci boga

Parnassius apollo*



Kto mi odda moje zapatrzenie
Krzysztof Kamil Baczyński








podaruj mi trochę słońca**

nie patrz wilkiem
że któraś mi wpadła w oko z gorąca
na chwilkę

ofiaruj odrobinę cienia
i kalejdoskop
żebym mógł szczerze i od niechcenia

powiedzieć że jest bosko

i przestań się boczyć
jeno wyjmij mi z tych oczu***







* Niepylak? Apollo?
** Marek Dutkiewicz
*** Krzysztof Kamil Baczyński

telewizja bawi





za tymi drzwiami czai się
tragedia
pomyślał listonosz

nie doręczył

stary telewizor
ma dostępny całą dobę
czego nikt nie zgłosił
przez wzgląd
na potencjalne preferencje
bagatelizując oglądalność

zerową

poczta polska monituje
równie nieudolnie jak my
bojkotujemy
ustawiliśmy tvn 24
na dożywocie
taki mamy abonament

i każdy film nam się urwał

wtorek, 10 sierpnia 2010

omamy

The Bard John Martin






When one person suffers from a delusion it is called insanity.
When many people suffer from a delusion it is called religion.
*
Robert Pirsig



mam urojenia
lato w zimę dzień w noc przemieniam

może bym uwierzył
w moc skamieniałych jeży
gdyby nie pamięć o tombalbaye
o pawle kołomieńskim i unii hipostatycznej
o tym że hieronim robił sobie jaja
nie z węża lecz z orygenesa

choć mam objawienia liczne
nie będę wróżył z wnętrzności zwierząt
wszak paweł został pożarty z kretesem
przez nie
po tym jak zwariował w monastyrze

nie będę chodził w gieźle
nie wiem co robić z krzyżem
czy znak czynić palcami weź i zgaduj
dwoma czy trzema
posiadłem najmniejszy z darów
innych talentów nie mam

i mimo że mówię głosami
nie zapamiętam tylu tekstów co ollamh powinien
wyrecytować
w gospodzie krzyżujących się losów
bez słowa
stawiać tarota przy winie
dla podróżujących przypadkowo osób
obrusy plamić

kawa tytoń ziemniaki i czosnek
mógłbym powiększać ulubionych listę
wraz z nią w zapamiętaniu rosnąć
aż nagle całkiem się rozstać jak prokop łupkin
być chrystusem nowym

nie będąc waldensem nie zostanę chłystem
wolę być półgłupkiem
z troski o połowę





*Kiedy jedna osoba ma zwidy, mówimy; szaleństwo.
Jeżeli wiele osób cierpi na to samo urojenie, nazywamy to religią.








niedziela, 1 sierpnia 2010

z listu do sekwoi





naucz mnie pisać
synu handlarza futer
bratobójco znad horseshoe bend
wykładaj choćby kopytem
nie meandruj

a kiedy już posiądę
jak kobietę czy inną nieruchomość
pozwól odczytać
wyraźnie

w szeleście liści
naucz mnie pisać sylabicznie
czytać ze zrozumieniem

że nigdy nie pomylę
tallapoosy z kolorado
arizony z alabamą

na tropach rzodkiewnika


osoby które są źle nastawione do roślin nie będą przy nich rosły
Jan Skibicki




Rzodkiewnik pospolity (Arabidopsis thaliana (L.) Heynh.)








zmuszam do wegetacji letniej
by się nie czerwienić
nie czerwić jesieni
zasypiam przy niebieskim świetle

nikogo nie zamierzam gorszyć
choć obnażam wady i kuriany
chciałbym dzierżawić jak morsztyn
hodować parchoodporne odmiany
pisać w konwencji mihi cano
za pomarszczonym jabłkiem
pokochać siano
ukradkiem


crimen laesae maiestatis
ktoś powie
a przecież roślina docenia gesty
bardziej

niż człowiek
w ariergardzie

czwartek, 22 lipca 2010

przyszło


Jestem sobie chochlik – kogo mogę, zwodzę.
Antoni Edward Odyniec











posprzątać cmentarz
co za tym idzie
pełzać
choć czasem podfrunąć chętka
czego się wcale nie wstydzę

zabawa jest niezła
kiedy nikt nie widzi
jak się porusza glista

ludzka
nierzeczywista

zdeklarowany onanista
nie chce dwukrotnie linieć
w płuckach
w lochach

zaraził mnie odyniec
i teraz szlocham
na niedomyte warzywa
odpływam

piątek, 25 czerwca 2010

kreacja na wyspie

sous le pont









Tańczą panowie, tańczą panie
Krzysztof Kamil Baczyński






już cię prowadzę nieudolnie
już myśli nie są tak swawolne
a ty mnie nie zamierzasz zbesztać
że kapciem szuram nie podeszwą
że czytam komu bije dzwon

na moście w avignon

już nie umiemy tańczyć w ramie
i nie słyszymy niesłychanie
i nie widzimy ostatecznie
czy ciasno zapełniamy przestrzeń
a obiecałem aż po zgon

na moście w avignon


piątek, 4 czerwca 2010

dzieci moje










People didn’t want to believe that they could be healthy in the morning
and dead by nightfall, they didn’t want to believe that.*

William Sardo







taką swobodę miały w worku
jak koty ciekawe świata
niesione na sprzedaż
przedwcześnie
skazane na wieczne nieoddanie
nie trafiły na grunt podatny
ani w obce ręce

uczepione prześcieradła
w naśladownictwie wymarzonych skurczów
czekały na zabawę w bębnie
aż uschły z tęsknoty
po z góry przegranej walce
o życie

poza rozkładem pociąg
o świcie
zatarte łożysko
w pralce
nie topi się ślepych kociąt
nocą






*
kto o poranku rześki
zechce uwierzyć
że umrze po zmierzchu
(żołnierzyk?)

niedziela, 16 maja 2010

w święto bakmana narecznice nie karmią patyczaka




bubble girl dedykuję







I weźmiesz z barana tłuszcz i ogon, i tłuszcz pokrywający wnętrzności,
i płat tłuszczu, który jest na wątrobie, i obie nerki
i tłuszcz, który jest na nich, i prawe udo
Księga Wyjścia 29:22









wieczorem faszerowana
gruszka miłosna
pieczona łopatka jagnięca
od rana
poronna choroby postać
pożar serca

nie lepiej było za ojcem krewkim
założyć ciepły sweter z wełny merynosa
odżywiać się pod kloszem
niczym david vetter
albo jak baruch spinoza wytwarzać soczewki
w panteizm wierzyć szczątków ofiary pesachowej
nie wyżerać z talerzy
pamiętać co spotkało rachel
popularną autorkę książek o rosole
znaną ze zgagi żyć zdrowiej
przerobić słowiańską dolę
psiankowatą karmę na paszę
dla ofiarnych owiec

sobota, 15 maja 2010

kolejna kolejka wąskotorowa





Y para el cruel que me arranca
El corazon con que vivo
Y para el cruel que me arranca
El corazon con que vivo
Cardo ni ortiga cultivo
Cultivo la rosa blanca*









podobno się wykoleił
przestał odczuwać pociąg
i pije coraz więcej

żeglarzom szklanki nie przyklei
pobudki nie wybije nocą
odpoczną ręce

nie mieści się wierzchołek wzrostu
w tunelach
przykre to ale proste
marzeń się nie wybiera

guantanamera

a jeszcze się kolebie
życia chęć
choć nęci ulga w niebie

zaśpiewajmy więc
guajira guantanamera









*I dla okrutnika który wyrywa mi
Serce, z którym żyję
I dla okrutnika który wyrywa mi
Serce, z którym żyję
Nie hoduję karczocha ani pokrzywy
Hoduję białą różę

piątek, 16 kwietnia 2010

ejektamenty

Fot. AP Photo/Brynjar Gauti 2010-04-15










plaga zamiast plaży
egipska
zamknięta przestrzeń
pies niczego nie bierze do pyska

psa też wziąć nie chcą
w następstwie wydarzeń
sprawdzam obecność
wykwity na twarzy
jest żałoba
nie wrzeszczę

normalnie
drapie w gardle
piroklastyczne powietrze

sobota, 10 kwietnia 2010

Orzeł wylądował *



A on rzekł mu:
Zaprawdę powiadam tobie, dziś ze mną będziesz w raju.
Ewangelia wg św. Łukasza (Łk 23:43)








nie będzie niemiec pluł
a ruski rozkazywał
ja najwyższy zwierzchnik
sił zbrojnych
do ciebie mówię
ląduj







* Jack Higgins

piątek, 9 kwietnia 2010

Siekierki

Max Sauco







u sąsiadów nie rozumiałem co znaczy drzeć koty
przed pierwszym rozdarciem
następnego babcia spaliła w kuchni przypadkiem
kiedy dziadek wołał na steczkę z braku wody

podlewanie nie pomagało babci fajerkom w oczach
mnie było nieporęcznie z dużym wiadrem
ogród był marny i mogłem rozrywać tylko żaby

z wychodka często wyrastały chwasty
nie było środków i nawozów
krzewiły się maliny panoszyły kury
dopóki dziadek nie odgrodził
niestety kąpał sukę w parotce i miał wylew
po tym

wszyscy zapomnieli o kotach
gdy dziadka trudniej było golić a jeszcze ubrać
długo nie chciał rozmawiać
myślę że przez szacunek dla babci

na siekierkach tylko jajka były ciepłe
może nie jak kot gorące
ale zawsze pociecha

okazało się że stygły szybciej od dziadka
lecz babcia dążyła piec racuchy później już na gazie
jakby ktoś węglową kuchnię przeklął

w zimie i tak musiałem przynosić węgiel
chociaż dziadkowi było wszystko jedno

sobota, 16 stycznia 2010

coraz bliżej święta

pyszny i orzeźwiający napój tak dobry, że Bóg by nim nie wzgardził
John Stith Pemberton















ogłaszam
świąteczny koncert życzeń
takie prywatne piekło

szczelna rogówka
nieprzemakalne źrenice
a w sercu ciepło
jak w psiarni

bez gazu
syczy
palnik

nie ma jazzu
będzie kolęda
cool

i tylko pies na mnie nie szczeka
wiosny doczekam
jemiołę wywiozę na cmentarz

cały ten ból